Dług i deficyt: dylemat opinii publicznej
Problem długu i deficytu - i co z tym zrobić - sparaliżował waszyngtońskich ustawodawców. Ale jeśli chodzi o działania na rzecz zmniejszenia deficytu, co do którego mogliby dojść do porozumienia, niewiele im pomogą w budowaniu poparcia dla porozumienia, zwracając się do opinii publicznej.
Przez lata moich sondaży nigdy nie było takiej kwestii, jak deficyt, co do którego w opinii publicznej panuje taka zgoda co do jego wagi - i taki brak zgody co do akceptowalnych rozwiązań.
Kiedy w marcu poproszono społeczeństwo o dobrowolne zgłoszenie najważniejszego problemu, przed którym stoi naród, częściej wskazywano tylko na bezrobocie i gospodarkę.
Deficyt zyskał również na znaczeniu w świadomości opinii publicznej, kiedy Amerykanie na początku każdego roku są pytani o to, co uważają za najważniejsze narodowe priorytety prezydenta i Kongresu.
Centrum Badawcze Pew zaczęło mierzyć krajowe priorytety w 1997 r. Praca, edukacja, ubezpieczenie społeczne, opieka zdrowotna i deficyt budżetowy znajdowały się wtedy na szczycie listy, tak jak są teraz, w 2012 r.
Deficyt spadł wcześniej jako priorytet w ostatnich latach administracji Clintona, kiedy budżet był nadwyżki i po atakach z 11 września, kiedy terroryzm stał się priorytetem.
Dziś jednak deficyt budżetowy wyróżnia się jako jeden z najszybciej rosnących priorytetów Amerykanów, który wzrósł o 16 punktów procentowych od 2007 roku i zajmuje trzecie miejsce, przy czym 69% uważa go za najwyższy priorytet. Jedynie gospodarka i miejsca pracy, zajmujące odpowiednio pierwsze i drugie miejsce, odpowiednio 86% i 82%, odnotowały większy wzrost w tym okresie - nic dziwnego, biorąc pod uwagę krach finansowy, który rozpoczął się w 2008 r. I którego wpływ wciąż odczuwamy.
Chociaż coraz większa liczba Amerykanów podziela obawy związane z deficytem, kwestia ta często wywołuje intensywne reakcje wśród Republikanów, biorąc pod uwagę ich tradycyjne preferencje dla mniejszego i mniej aktywnego rządu federalnego.
Liczba republikanów, którzy uznają deficyt budżetowy za główny priorytet, wzrosła do 84% w porównaniu do 68% rok temu i 42% pięć lat temu. Zaniepokojenie wzrosło również wśród Demokratów i niepodległości, ale nie w takim stopniu, jak wśród Republikanów. Około dwie trzecie (66%) Demokratów uważa deficyt za główny priorytet w porównaniu z 61% w zeszłym roku i 57% w 2007 roku. Nieco ponad sześciu na dziesięciu (62%) niezależnych respondentów uważa, że deficyt jest najwyższym priorytetem, w porównaniu z 65% rok temu i 53% w 2007 roku.
Republikański nacisk na deficyt znajduje odzwierciedlenie w priorytetach wyborczych tych, którzy faworyzują przypuszczalnego republikańskiego kandydata na prezydenta Mitta Romneya i tych, którzy popierają prezydenta Obamę.
Wyborcy, którzy uznają deficyt budżetu federalnego za najwyższy priorytet, faworyzują Romneya nad Obamę z marginesem 52% do 42%.
Obawy o zadłużenie stały się niepokojącym problemem po obu stronach Atlantyku. Jednak otaczająca go polityka różni się w Stanach Zjednoczonych. Mediana 81% opinii publicznej w krajach europejskich uważa wielkość długu publicznego za główne zagrożenie dla dobrobytu gospodarczego; 71% Amerykanów podziela ten pogląd.
Ale niepokój związany z długiem narodowym jest znacznie bardziej prawdopodobny w Stanach Zjednoczonych niż w Europie. Europejczycy, bez względu na swoje skłonności polityczne, zwykle postrzegają zadłużenie w ten sam sposób. Niepokojący podział na lewicę i prawicę wynosi pięć punktów procentowych w Niemczech, cztery we Francji i trzy w Wielkiej Brytanii. To 20 punktów w Stanach Zjednoczonych, przy czym tylko 59% liberałów uważa dług za główne zagrożenie dla gospodarki w porównaniu z 79% konserwatystów.
Chociaż w Stanach Zjednoczonych istnieje jasny i szeroki konsensus co do wagi radzenia sobie z długiem i deficytem, na tym właśnie kończy się jasność i konsensus - podważane przez brak łącznościmiędzy deklarowanym pragnieniem społeczeństwa, aby mniejszy rząd oferował mniej usług, a jego odpornością na cięcia wydatków i, w innych przypadkach, podwyżki podatków.
Z marginesem 52% do 39%, największym od pięciu lat, Amerykanie wolą mniejszy rząd w przeciwieństwie do większego rządu oferującego więcej usług.
Ale nawet biorąc pod uwagę tę preferencję, w badaniu z lutego 2011 r. Nie było dużego poparcia dla spadku wydatków w szeregu kwestii.
Badanie wykazało, że mniej Amerykanów popiera wzrost wydatków niż w poprzednich latach, ale nawet przy tych spadkach liczba Amerykanów opowiadających się za podwyżkami nadal przewyższa liczbę tych, którzy opowiadają się za obniżkami w 15 z 18 badanych kwestii. Ponadto znaczna liczba jest skłonna utrzymać wydatki na stałym poziomie.
Niechęć do cięcia wydatków czy wspierania podwyżek podatków zapowiedziała reakcja na szeroko zakrojone zalecenia wydane w grudniu 2010 roku przez komisję ds. Deficytu Simpsona-Bowlesa utworzoną przez prezydenta Obamę. Komisja wezwała do głębokich cięć w wydatkach wojskowych i krajowych, ograniczenia lub zniesienia popularnych ulg podatkowych (w tym odliczenia odsetek od kredytów hipotecznych) oraz zmian w programach uprawnień.
Podczas gdy 70% Amerykanów stwierdziło w tamtym czasie, że deficyt budżetowy jest głównym problemem, którym należy się natychmiast zająć, odrzucili propozycje komisji z 48% do 30% marginesem, a 21% nie wyraziło żadnej opinii.
Jeśli chodzi o szczegóły, opinia publiczna miała trzy rodzaje reakcji:
Około dwie trzecie lub więcej powiedziało „nie” propozycjom opodatkowania planów ubezpieczenia zdrowotnego zapewnianych przez pracodawców, podniesieniu podatku od benzyny, zmniejszeniu federalnych funduszy dla stanów i podniesieniu składek opłacanych przez beneficjentów Medicare na program.
Propozycje wywołujące bardziej umiarkowany sprzeciw - od 52% do 58% - zlikwidowałyby odliczanie odsetek od kredytu hipotecznego, podniosłyby wiek emerytalny z Ubezpieczeń Społecznych i nałożyłyby krajowy podatek od sprzedaży.
Opinia publiczna uznała za akceptowalne podniesienie limitu składek na ubezpieczenie społeczne dla zamożnych odbiorców (64% na korzyść) oraz zamrożenie wynagrodzeń pracowników federalnych (59% na korzyść). Jednocześnie wielu poparło podniesienie podatków od osób o wysokich dochodach, nie włączając ich w rozszerzenie obniżek podatkowych z czasów Busha (47% opowiedziało się za udostępnieniem cięć tylko dla tych, którzy zarabiają mniej niż 250 000 dolarów rocznie, w porównaniu do 33%, którzy poparli rozszerzenie dla wszystkich).
Wiele z tych ustaleń zostało powtórzonych w ankiecie przeprowadzonej później w maju 2011 r. W okresie poprzedzającym burzliwą debatę na temat pułapu zadłużenia zeszłego lata.
Większość w przedziale od 54% do 59% odrzuciła propozycje zmniejszenia funduszy na pomoc Amerykanom o niższych dochodach, obniżenia świadczeń z Ubezpieczeń Społecznych dla seniorów o wysokich dochodach i podniesienia wieku emerytalnego z Ubezpieczeń Społecznych. Ponad siedem na dziesięć osób sprzeciwiło się ograniczaniu finansowania dróg i edukacji dla stanów oraz opodatkowaniu ubezpieczenia zdrowotnego zapewnianego przez pracodawcę. Opinia publiczna była podzielona co do ograniczenia odsetek od kredytu hipotecznego i zmniejszenia dopłat do rolnictwa.
Obszary, w których wspierano cięcia, to m.in. zmniejszenie pomocy zagranicznej (relatywnie niewielka część budżetu), podniesienie limitu składek na ubezpieczenia społeczne, opodatkowanie osób o rocznych dochodach powyżej 250 tys. Dolarów, ograniczenie ulg podatkowych dla dużych korporacji oraz zmniejszenie zobowiązań wojskowych za granicą.
Najbardziej gorącą i politycznie naładowaną kwestią, jeśli chodzi o propozycje rozwiązania debaty o zadłużeniu / deficycie, jest to, co, jeśli w ogóle, zrobić z programami uprawnień.
Opinia publiczna w przeważającej mierze postrzega ubezpieczenia społeczne jako program, który był dobry dla kraju, a 87% podziela ten pogląd. Ponad trzy czwarte (77%) podziela również obawy, że jego sytuacja finansowa jest tylko dobra lub zła. Ale na tym kończy się konsensus.
Istnieje silny opór przed jakimikolwiek cięciami w programach uprawnień w celu zmniejszenia deficytu, a 58% Amerykanów twierdzi, że utrzymanie świadczeń, ponieważ są one atutem w redukcji deficytu (35% opowiada się za podjęciem kroków w celu zmniejszenia deficytu). Prawie sześciu na dziesięciu (59%) przywiązuje większą wagę do unikania jakichkolwiek przyszłych cięć kwot świadczeń niż unikania podwyżek podatków na ubezpieczenie społeczne pracowników i pracodawców, a 32% uważa, że unikanie podwyżek podatków jest ważniejsze.
Porozumienie co do tego, że świadczenia z Ubezpieczeń Społecznych powinny zostać utrzymane na obecnym poziomie, nawet jeśli znosi jeden sposób na zmniejszenie deficytu, jest wspólne dla wszystkich grup wiekowych. Ale poza tym konsensusem istnieją podziały pokoleniowe w wielu kwestiach.
Znaczenie utrzymania świadczeń na obecnym poziomie jest silniej odczuwalne przez pokolenie wyżu demograficznego i pokolenie Cichy powyżej 65 roku życia niż wśród milenialsów (62% osób z okresu boomu i 64% milenialsów chce, aby korzyści pozostały nietknięte w porównaniu z 53% milenialsów) . Sześciu na dziesięciu lub więcej osób z pokolenia X, wyżu demograficznego i niemych chce uniknąć przyszłych cięć w kwotach świadczeń z Ubezpieczeń Społecznych, znacznie przewyższając liczebnie osoby w swoich grupach wiekowych, które priorytetowo traktują unikanie podwyżek podatków na ubezpieczenia społeczne. Znacznie mniej pokolenia Milenialsów (49%) twierdzi, że chce uniknąć przyszłych cięć świadczeń, a więcej z nich (44%) twierdzi, że ich priorytetem jest unikanie podwyżek podatków.
Istnieją również pokoleniowe podziały, jeśli chodzi o propozycje prywatyzacji ubezpieczeń społecznych i stopniowego podnoszenia wieku uprawniającego do świadczeń, przy czym obie te kwestie wywołują zdecydowanie mieszaną reakcję ze strony osób w wieku emerytalnym lub starszych.
Aż 86% milenialsów opowiada się za zmianą Ubezpieczeń Społecznych, aby młodsi pracownicy mogli inwestować podatki na ubezpieczenia społeczne na prywatnych kontach. Poparcie dla tej propozycji jest niższe wśród przedstawicieli generacji X (69%), boomers (58%) i Silents (52%). Podział wieku rozciąga się na pomysł zmiany Medicare, aby ludzie mogli wykorzystać swoje świadczenia na zakup prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego. Około trzy czwarte milenialsów (74%) opowiada się za tą propozycją w porównaniu z 48% Milenialsów.
Jeśli chodzi o propozycję stopniowego podnoszenia wieku emerytalnego z Ubezpieczeń Społecznych, Milczący kłócą się z młodszym pokoleniem. Około połowa (51%) Silents popiera ten pomysł, w porównaniu z 39% Boomers, 30% Gen Xers i 40% Millennials.
Oprócz różnic pokoleniowych istnieją ostre nieporozumienia stronnicze.
Około dwie trzecie (67%) Demokratów jest przeciwnych przyszłym cięciom w ubezpieczeniach społecznych w porównaniu z 49% Republikanów. Jeśli chodzi o Medicare, 41% Republikanów twierdzi, że jego odbiorcy powinni płacić więcej kosztów opieki zdrowotnej w porównaniu z 23% Demokratów. Ponad siedmiu na dziesięciu (72%) Demokratów twierdzi, że odbiorcy płacą już wystarczająco dużo w porównaniu z 53% Republikanów.
Chociaż opinia publiczna jest odporna na szeroki wachlarz propozycji radzenia sobie z deficytem, wyraziła głęboką niechęć z powodu impasu w Waszyngtonie.
Pod koniec 2011 r. Około dwie trzecie (65%) chciało, aby ich prawodawcy byli gotowi pójść na kompromis, zamiast trzymać się swoich zasad, nawet jeśli trzymanie się zasad oznaczało brak postępu. Taki pogląd podzielało 74% Demokratów i 67% niezależnych w porównaniu z 52% Republikanów.
Opinia publiczna zasygnalizowała swoją elastyczność w zakresie strategii radzenia sobie z deficytami, przy czym większość opowiada się za połączeniem dużych cięć programowych i podwyżek podatków w ramach każdego porozumienia. Zaledwie 17% stwierdziło, że najlepszym podejściem jest zastosowanie jedynie poważnych cięć wydatków, a tylko 8% stwierdziło, że zmniejszenie deficytu powinno zostać osiągnięte jedynie poprzez podniesienie podatków. Demokraci byli najbardziej skłonni do podejścia łączonego, przy czym 71% podzielało ten pogląd w porównaniu z 53% Republikanów. Niezależni byli pomiędzy 63%.
Fakt, że partie ostatecznie nie przełamały impasu, pociągnął za sobą koszty polityczne. Walka o pułap zadłużenia latem 2011 r. Spowodowała, że opinia publiczna miała mniej przychylne opinie prezydenta Obamy i przewodniczącego Izby Reprezentantów Johna Boehnera.
Obie partie straciły uznanie opinii publicznej, ale Republikanie ponieśli największe niepowodzenia. Amerykanie kojarzyli Republikanom ze skrajnymi stanowiskami, jednocześnie postrzegając Demokratów jako partię kompromisu, czego społeczeństwo domagało się od prawodawców w obliczu zbliżającej się niewypłacalności rządu federalnego. Tego lata opinia republikańskiego przywództwa pochyliła się nad nosem. Pod koniec lipca 42% Amerykanów postrzegało Republikanów w Kongresie mniej przychylnie po tygodniach negocjacji zadłużenia (44% stwierdziło, że ich opinie pozostały niezmienione, a 11% - bardziej przychylne). Mówiąc bardziej ogólnie, korzystny rating Partii Republikańskiej spadł do 34% w sierpniu 2011 r. W porównaniu do 42% w lutym, a niekorzystne opinie GOP wzrosły z 51% do 59%. Demokraci nadal otrzymywali mieszane oceny, przy czym 43% ocenia je pozytywnie, a 50% niekorzystnie (w porównaniu z 48% korzystnymi i 45% niekorzystnymi w lutym).
Wysoki poziom rozczarowania i frustracji odzwierciedlony w tej reakcji społecznej stanowi poważną zagadkę dla tych w Waszyngtonie, którzy zmagają się z długiem i deficytem - mają do czynienia z opinią publiczną, która domaga się rozwiązania problemu, który uznała za priorytetowy. , ale jednocześnie Amerykanie są oporni lub co najwyżej podzieleni na ofiary, które byłyby wymagane, aby osiągnąć rozwiązanie.
Wydaje się, że najważniejsze jest to, że jeśli problem deficytu i związanych z nim programów uprawnień ma zostać rozwiązany, może być to konieczne pomimo opinii publicznej, a nie w odpowiedzi na nią.